Kiedy miałam wolne, a mąż zabierał auto, nie mogłam nigdzie się ruszyć. Nigdzie! Okazało się, że do przystanku autobusowego jest daleko, dojazd do miasta długi, patrzyłam na pluchę za oknem i odechciewało mi się jakichkolwiek wyjść — opowiada o pierwszym roku życia za miastem Karolina.
